Koncert przy pełnej publiczności, jeden długi utwór i trzeba było się wynieść spod sceny. Kilka strzałów z boków i ucieczka w góry. Tak wyglądał koncert Comy dla mnie.
Fotograficznie: Nie mam szczęścia do tego zespołu. Albo grają w mroku i nic nie widać, albo AF szwankuje. I tak jest lepiej niż na ostatnim koncercie, tym razem mam jakieś zdjęcia.
rogucki wygląda jakby spieprzył z oddziału armii kozackiej.
OdpowiedzUsuńdruga szansa 18 grudnia :)
OdpowiedzUsuńByć może się zjawię.
OdpowiedzUsuńpierwsze mega spoko ; )
OdpowiedzUsuń