Teraz przyszła pora na narzekanie. O ile do fotografowania na tym koncercie nie mam się do czego przyczepić, o tyle napiszę tutaj całościowo. Możliwe że będzie to ostatni Woodstock na blogu. Płatna akredytacja, dzięki której fotografowie nie mają godnego miejsca do wykonywania swojej pracy, to jakiś żart. 3/4 zagranicznych zespołów nie pozwala fotografować się nawet przez 1 utwór? Kolejna niedorzeczność. Dziesiątki członków rodziny, przyjaciół, przypadkowych gapiów z obsługi w czymś co miało być naszą fosą? Fotografowanie koncertów na tym festiwalu, jest naprawdę ciężkie. Będąc tam trzeci raz z rzędu, zastanawiam się czy za czwartym jest sens dźwigać te kilka kilogramów na plecach i pilnować ich jak oka w głowie 24h na dobę. Mam nadzieję że za rok, organizatorzy wezmą sobie do serca nasze uwagi i będziemy mogli fotografować, chociaż z wieży ustawionej kilka metrów przed sceną.

