Wiele razy powtarzane przez Glacę hasło "zamieszki czas zacząć" idealnie zobrazuje to co działo się na ich koncercie. Po łódzkim koncercie, mogłem spodziewać się pozytywnej energii i biegającego Piotra po całej scenie, oraz skoków pod same chmury. Jednak to co działo się na Ursynowie, przeszło moje najśmielsze wyobrażenia. Pod sceną, wśród tłumu i tumanów kurzu, flagi My Riot w powietrzu. Między nimi ostre pogo i mosh. Nad tym wszystkim ludzie noszeni na fali. Jakby tego było mało ochronie, wokalista postanowił kilkukrotnie zeskakiwać ze sceny i prawie rzucać się z barierek w tłum. Największe wrażenie i okrzyki radości wśród publiczności wywołało zagranie utworu z repertuaru Sweet Noise. Działo się! Aż boję się pomyśleć, co zobaczę na Woodstocku.
Ponarzekam sobie na swój sprzęt. Prócz mojego teleobiektywu, nie mam niczego, co by miało dobry AF. I dało mi to w kość podczas tego koncertu. Dobrze że światło chociaż dopisało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz